wtorek, 5 listopada 2013

But tonight belongs to...

Czas na szesnastkę ;3



Frank wybiegł z ogródka Alicji prosto na miejsce afery. Na miejscu zauważył, że tłum gapiów składa się głównie z gości dziewczyny Mikey'a. Rozglądał się, ale nigdzie nie było Gerarda. Co się stało z jego ukochanym? A co jeśli coś mu się stało? Co jeśli coś sobie zrobił? Nie to nie mogła być prawda. Niski wzrost chłopaka nie pozwalał mu na dojrzenie czegokolwiek, ponieważ tłum wszystko szczelnie zasłaniał.
-EEEEJ! ODSUŃCIE SIĘ I TO JUŻ! GERARD?!-głos uwiązł mu w gardle gdy zobaczył wokół pełno krwi i szczątki ciał. Co tu się do cholery stało?! Gdzie był Gee i czy ta cała akcja to była jego sprawka?! Musiał go znaleźć i dowiedzieć się wszystkiego zanim zrobi to policja. 

Dlaczego chłopak mógłby wpaść w taką furię? Frank przetrząsał pamięć w poszukiwaniu odpowiedzi, ale nic nie mógł sobie przypomnieć. Nagle jego wzrok napotkał wzrok młodszego Way'a.
-Mikey? Nie wiesz co się wczoraj wydarzyło?-spytał i w tym samym momencie dostał w twarz od Alicji.

-JESZCZE SIĘ DURNIU PYTASZ?! JAK MOGŁEŚ? JAK MOGŁEŚ ZDRADZIĆ GERARDA Z THOMASEM?!
-ŻE CO ZROBIŁEM?!
-TO CO SŁYSZAŁEŚ DO CHOLERY!
-Alicjo to nie czas i miejsce na takie awantury. Mamy poważniejsze problemy.-powiedział  Mikey wskazując na miejsce wypadku.
-Wiecie gdzie jest Gerard?-spytał zatroskany Frank.
-Niestety. Musimy go znaleźc.-odrzekł młodszy brat.
-Pójdę sam. Wy posprzątajcie po imprezie i uspokójcie gości-powiedział brunet i ruszył biegem przed siebie.Jak mógł to zrobić swojemu ukochanemu? Jak do tego doszło? Łzy napłyneły mu do kącików oczu. Dlaczego zawsze kiedy był szczęśliwy wszystko musiało się spieprzyć? Przebiegając obok domu Thomas'a zauważył karetkę i dwa radiowozy. Przerażony zatrzymał się. Czyżby Gerard wpadł w furię i...Nie to nie mogła być prawda. 
-Przepraszam pana? Co tu się stało?- Spytał jednego z funkcjonariuszy.
-Jakiś szaleniec zaatakował młodego chłopaka.
-Czy on żyje?-spytał Frank drżącym głosem.

-Niestety, kiedy go znaleźliśmy było już za późno, ale zapewniam Cię, że ten kto to zrobił poniesie konsekwencje.-odparł policjant i poklepał chłopaka pocieszająco po ramieniu.
-Dziękuję za informację.-powiedział Frank i ruszył pędem przed siebie. Musiał znaleźć Gerarda. Gdzie on mógł być? Co się stało? Nagle go olśniło. Skoro nigdzie go nie było musiał być w ich miejscu. Pobiegł nad staw. To tam wszystko się zaczęło. Wspólna kąpiel, pierwszy pocałunek, pożądliwy i namiętny. Jakim był głupcem, że uciekł tamtego dnia. Gerard był najlepszym co go w życiu spotkało. Przy nim czuł się bezpieczny, ufał mu i to z nim chciał spędzić resztę życia. Wyjechać gdzieś daleko i cieszyć się sobą nawzajem-to był jego plan na następne dni. Musiał go tylko znaleźć. Wtem ujrzał swojego kochanka stojącego nad stawem, całego we krwi. Schylił się nad taflą wody i ujął w dłonie białą lilię brudząc ją jednocześnie poplamionymi szkarłatną cieczą rękami.
-Czekałem na Ciebie.-powiedział Gee i odwrócił się do swojego chłopaka. W jego oczach widać było mieszankę strachu, bólu jak i nienawiści i pogardy. Powolnym krokiem zaczął przybliżać się do Franka.

-Gerd wszędzie Cię szukałem. Musimy uciekać. Policja Cię szuka. Szybko, musimy się gdzieś schować, a potem wyjechać stąd jak najdalej.-jego głos drżał. Wiedział, że to już nie jest jego ukochany. Widział to w jego opętanych oczach.
-Nigdzie nie idę skarbie. Jak tam bawiłeś się wczoraj z Thomas'em? Podobał Ci się ten gorący pocałunek?
-Gee ja na prawdę nie pamiętam co się wczoraj wydarzyło. Byłem tak bardzo pijany...Nigdy bym Cię nie zdradził. Kocham Cię.
-Zamknij się! Nie chcę dłużej słuchać tych kłamstw! Jak śmiałeś?! Po tym wszystkim co dla nas zrobiłem?! Ty gnoju!-krzyknął Gerard i rzucił we Franka Lilią. Podbiegł do niego i chwycił go rękami za szyję. Wyjął nóż i zamierzył się na gardło swojego kochanka.-Słodkich snów zdrajco!


************************************************************************************************************

Króciutki rozdzialik ale musiałam to tak podzielić bo by nam się za szybko opowiadanie skończyło ;*-Wasza Mrs Nobody