piątek, 22 marca 2013

I'd encourage your smiles. I'll expect you won't cry

Łał. Trochę boję się tego publikować bo nie wiem czy ktoś będzie wgl zainteresowany tymi wypocinami. To opowiadanie chcę zadedykować osobie z którą mimo złych chwil czułam się szczęśliwa przez 2 lata.
Dziękuję też mojemu Fan Boy który pośrednio również zainspirował mnie do napisania tego opowiadania.

Biegł przez las w którym unosiła się gęsta mgła. Wszędzie wokół słyszał szaleńczy śmiech. Rozejrzał się nerwowo. Nikogo nie widział ale w uszach nadal miał ten głos. Usiadł na ziemi i ukrył twarz w dłoniach. Czuł że nie ma już ucieczki, że nie przeżyje tej nocy. Nagle zobaczył że z mgły zaczął wynurzać się zarys postaci. Strach sparaliżował jego mięśnie. Zamknął oczy a gdy znowu je otworzył nie wierzył w to co widział. Przed nim stał...on sam. Wyglądał identycznie z tym, że cały był we krwi.Zjawa przemówiła:
-Dobranoc Gerard.
Zza pleców wyciągnęła nóż i wbiła go prosto w serce Gerarda.
-NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
Gerard obudził się z krzykiem. Był przerażony. Po raz kolejny miał ten sam sen. Spojrzał na zegarek. 3.00. No tak. Jak zawsze gdy miał koszmary budził się o tej godzinie. Zapalił świeczkę na swoim stoliku nocnym. Wiedział że z dalszego spania nici. Zaczął po raz setny opisywać cały koszmar w swoim zeszycie. Miał w nim wszystko. Przemyślenia, teksty piosenek,sny,wspomnienia,szkice. Zeszyt był jego najlepszym przyjacielem i jedynym powiernikiem. Już za kilka godzin miał pierwszy raz iść do nowej szkoły. Razem z matką i bratem przeprowadzili się z Nowego Jorku do małego Newark. Chcieli uciec jak najdalej od Jacka-konkubenta Donny. Początkowo w związku matki Gee i Jacka było pięknie, jednak po ślubie wszystko się zmieniło. Jack był alkoholikiem i zamienił życie rodziny Way w piekło. Zarówno Mikey jak Gerard nie znali swojego biologicznego ojca. Od zawsze Donna mówiła, że to dla ich własnego dobra więc nigdy nie pytali. Tak nagła zmiana miejsca zamieszkania nie była łatwa dla braci. Musieli zaczynać wszystko od nowa. Nie wiedzieli czego mają się spodziewać pierwszego dnia. 

Na zegarku wybiła 6.00.
-Let's do this bitch-powiedział do siebie Gerard, włączył muzykę i zaczął przygotowania do szkoły.
W co powinien się ubrać? Jak zachowywać? To była jego szansa by rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Być sobą czy tym kim chcieliby żeby był?
Wyciągnął z szafy bluzkę z Misfits czarne rurki i glany. Przed lustrem podkreślił oczy czarną kredką i zmierzwił swoje kruczoczarne włosy. Zszedł na śniadanie. Ku swojemu zdziwieniu zobaczył na stole górę naleśników i dwa dzbanki z herbatą.
-Orientuj się braciszku-krzyknął Mikey po czym klepnął Gerarda w głowę. Mikey był tylko rok młodszy od Gerarda. Byli nie tylko braćmi ale też przyjaciółmi.
-Mikey, Ty kurwo jeszcze raz a nie będziesz miał  rąk.
-Och. Przepraszam moją gejowską księżniczkę - Tak Mikey był mistrzem we wkurwianiu. Czy Gerard był gejem? Tak, to było nie do podważenia. Wiedział o tym od kiedy skończył 13 lat. Teraz miał 17 i nic w tych względach się nie zmieniło.
-Jeb się-krzyknął zrezygnowany Gee.
Gdy zjedli śniadanie Gerard wyszedł do szkoły. Mikey miał na 9.00 więc każdy z nich sam musiał zmierzyć się z nowym otoczeniem. Z domu do szkoły mieli tylko 10 minut. Gdy Gee doszedł do szkoły miał ochotę stamtąd uciec i nigdy nie wracać.
-Raz kozie śmierć.-powiedział i wszedł do szkoły.

Wszystkie oczy były zwrócone w jego kierunku. Tak nieswojo nie czuł się już od dawna.
-Patrzcie nowa ciota w szkole-krzyknął jakiś napakowany dres spod szafek.
Cały korytarz ryknął śmiechem. W oczach Gerarda błysnęły łzy. Takiego zachowania się nie spodziewał. Jednak nie chciał pokazać że jest słaby.

-Masz racje jestem ciotą, a z tego co widzę niezły z Ciebie Adonis. Chodź się ruchać. widzę że dawno nikt Ci nie obciągnął.
Korytarz wypełniła kolejna salwa śmiechu.To był błąd  Mięśniak walnął pięścią w szafki i rzucił się na Gerarda razem ze swoimi równie napakowanymi kolegami.
-Takie kurwy nie powinny istnieć.-krzyknął dres gdy bił biednego Gerarda. 

Nagle zadzwonił dzwonek. Chłopak nigdy by nie pomyślał że kiedykolwiek będzie tak szczęśliwy że go usłyszy. 
-Dorwę Cię później pedalska kurwo!-krzyknął mięśniak puszczając pobitego i ośmieszonego Gerarda. 

Chłopak pędem rzucił się do łazienki. Gdy zobaczył swoją zakrwawioną twarz gorzko zapłakał. Miał dość. Miał nadzieję że chociaż tym razem będzie inaczej. Obiecał sobie że to będzie nowy rozdział w jego życiu. Nagle usłyszał skrzypnięcie drzwi od kabiny.
Świetnie. Co jeszcze?-pomyślał zrezygnowany odwracając się w kierunku,
 z którego dochodził hałas. Jego oczom ukazał się młody chłopak, dość niski o krótszych włosach z długą czerwoną grzywką i tatuażami na rękach. Jedną ręką podparł się o ścianę, a w drugiej trzymał papierosa.
-Widzę, że to robota Grega.-odrzekł nieznajomy.
-Co?-spytał oszołomiony widokiem chłopaka Gerard. Spodobał mu się. Jego wygląd był odzwierciedleniem wszystkiego co tak uwielbiał.
-Greg to wielki napakowany dres z pięściami jak cegłówki. Widzę że twoja twarz miała z nimi bliższe spotkanie. Coś mu zawinił?-spytał chłopak obojętnym głosem.
-Nazwał mnie ciotą więc zaproponowałem mu ruchanie bo z tą mordą to wątpię że dostaje takie propozycje dość często.-Odpowiedział śmiejąc się gorzko.
-Hahahahaha. Podpadłeś największemu gangsterowi w okolicy pierwszego dnia w szkole! Nie wierzę! Przy okazji jestem Frank.-zwrócił się głosem pełnym podziwu do Gerarda.
-Gerard i dziękuję za uznanie,-odrzekł.
-To co idziemy na waje? Na twoim miejscu nie pokazywałbym się dziś Gregowi na oczy no chyba że chcesz żeby znowu ozdobił Ci buźkę a przyznam że tak ładnej buzi to aż szkoda marnować.-puścił oko do Gerarda czekając na jego odpowiedź.
Chłopak zarumienił się i sam nie wiedział co zrobić. Nie chciał zostać w szkole a propozycja nowo poznanego chłopaka wydawała się nad wyraz kusząca. Z drugiej jednak strony Mikey miał niedługo przyjść do szkoły. Chciał wiedzieć czy jego też potraktują w tak uroczy sposób i czy nie będzie mu potrzebna pomoc starszego brata.
-Chodźmy.-powiedział speszony Gee gdy zauważył że Frank cały czas na niego patrzył.
Napisał jeszcze sms a do Mikey'a o tym co chce zrobić i wybiegli ze szkoły.

Może ten dzień nie miał być aż tak zły jak się wydawało...




Boooooożeeee z czym do ludzi. Pisałam ten rozdział słuchając sobie dopiero co kupionej The Black Parade <3 Jeśli podobał wam się ten rozdział zostawiajcie komentarze to będę je kontynuować. Pewnie żadnych nie będzie bo kiepska ze mnie pisarka ;c Tyle przegrać :CCC

4 komentarze:

  1. koleżanka mi link do twojego bloga wysłała ;3.
    pisz więcej!;3
    zapowiada się ciekawie ;3
    a no i zapraszam do siebie
    www.horrorwoodyaoi.blogspot.com ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko matko ;p postaram sie dodawac rozdzialy najpozniej tydzien po poprzednim a i oczywiscie twoja tworczosc tez chetnie sprawdze ;3

      Usuń
  2. Od dziś każdego trudnego dnia będę wstawać rano z 'Let's do this bitch' na ustach :D
    Dobrze jest, nie mów, że kiepska z Ciebie pisarka, zaczęłaś więc nie jest źle. Poza tym uwielbiam szkolne frerardy, taka klasyka. Mam nadzieję, że wena dopisuje i następny rozdział już się robi.
    Chętnie będę czytać jak i komentować.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    -> http://invisible-frerard.blogspot.com/

    Zoombie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając mnie następny rodział pojawi się w jakieś 3-4 dni ;p Nie spodziewałam się, że komuś się to spodoba. Jest mi bardzo miło i oczywiście twoje opowiadania też będę z chęcią czytała. Mam takiego lekkiego świra na punkcie Frerardowych opowiadań :3

      Usuń