poniedziałek, 15 kwietnia 2013

And the collision of your kiss- that made it so hard^^

Po wczorajszym króciutkim rozdziale czuję bardzo ale to bardzo duży niedosyt więc dziś dostajecie moi kochani 7. Nie powiem, ale pod ostatnim rozdziałem brak komentarzy bardzo mnie rozczarował. Tak jest- Nobody jest smutna :c Mam nadzieję, że się poprawicie :3 Rozdział 7.



Wyszli z domu i ruszyli w kierunku szkoły. Gerard już za kilka chwil miał się przekonać czy to on jest mordercą. Ta chwila miała na zawsze zmienić jego życie. Tuż obok niego szedł nic niepodejrzewający Frank. Opowiadał mu o jakimś komiksie, który niedawno przeczytał. Mówił o tym z taką pasją, że Gee aż się uśmiechnął. Był taki uroczy. W świetle jesiennego słońca wyglądał jak anioł. Gdy wyszli zza rogu i byli już praktycznie obok szkoły znów zobaczyli pełno policyjnych samochodów pod budynkiem. Pełno policjantów chodziło wokół szkoły z psami. Szukali go. To było pewne.
-Gee co się dzieje? Myślisz, że znowu był atak?
-Nie wiem. Wejdźmy to się tego dowiemy.
W budynku aż roiło się od funkcjonariuszy. Gdy przechodzili obok wejścia do szkolnej kotłowni zobaczyli, że zaklejono je taśmą. Właśnie wychodził stamtąd jakiś mężczyzna z aparatem. A więc to prawda. Gerard Way był seryjnym zabójcą.
-Przepraszam pana. Czy mógłby nam pan wyjaśnić co się tu właściwie stało?-spytał policjanta Frank.
-Był kolejny atak. Został zamordowany niejaki Kayle. Znaliście go chłopcy?
Frank był zszokowany. Po raz kolejny tajemniczy bohater uratował jego i Gerarda przed przyszłymi upokorzeniami. Poczuł, że z jego serca spadł ciężki głaz. Już nigdy ten terrorysta ich nie skrzywdzi.
-Czy go znaliśmy?-powiedział Frank-Kto go nie znał?! Był terrorystą całej szkoły. Niszczył życie każdemu kto stanął mu na drodze! Wreszcie dopadło go ramię sprawiedliwości!
-Bardzo mi przykro, że tyle musieliście przez niego przejść. Nie wiecie może czy miał jakichś wrogów, którzy mogliby się na nim zemścić? Został zamordowany w podobny sposób co Greg więc podejrzewamy, że to ten sam sprawca.
-On miał samych wrogów. Sam ich sobie tylu narobił.-powiedział obojętnym tonem Frank.
-Ah tak. A ty? Nie masz nic do powiedzenia?-funkcjonariusz spytał Gerarda.
Chłopak nie wiedział co ma powiedzieć. Właśnie dowiedział się,że jest nocnym mordercą. Gdy tylko zasypiał każdy kto zrobił krzywdę jemu lub komuś z jego bliskich musiał zginąć.
-Nic nie wiem w tej sprawie więc co mam powiedzieć.
-No nie wiem. Jaki miałeś do niego stosunek?
-Nienawidziłem go jak każdy tutaj. Za to co robił mnie i innym.-Gerd pokazał nadgarstek policjantowi.-Widzi pan? To jego robota.
-Wezwiemy was jutro na przesłuchanie chłopcy podobnie jak całą waszą klasę. Właściwie najlepiej będzie jeśli przesłuchamy całą szkołę. Rozumiem, że musiał być dla was wszystkich tyranem ale to nie wy jesteście od wymierzania sprawiedliwości. To nasza robota. A teraz idźcie już na lekcje.-powiedział policjant a chłopcy ruszyli do klasy.
-Gee co o tym wszystkim myślisz?
-Zacząłem popierać twoje zdanie. Ten kto to zrobił na prawdę jest bohaterem.
-Chciałbym wiedzieć kto to jest, żeby mu podziękować za wszystko co dla nas robi.
Nawet nie wiedział, że jest tak blisko tej osoby.
-Wejdźmy już do klasy bo jesteśmy spóźnieni.-powiedział Gerd i otworzył drzwi.
Dalsza część dnia minęła im bardzo spokojnie. To był pierwszy dzień od początku szkoły kiedy nikt im nie dokuczał. W czasie przerwy obiadowej spotkali się z Mikey'em.
-Witam moje seksowne lasencje. Co tam u was? Jak po wspólnie spędzonej nocy? Ja wam powiem, że musiałem założyć zatyczki bo się spać nie dało.
-Spieprzaj Mikey. Powiedz lepiej co tam z Alicią?-spytał Gee
-A wszystko w porządku. Zabieram ją dziś na kolację. Chcecie się przyłączyć? Zrobimy sobie podwójną randkę.
-Nic z tego. Zabieram dziś twoją siostrzyczkę na spacer.
Gerard poczuł, że serce staje mu pod gardłem.
-Och to przepraszam. Nie będę ingerował w wasze plany gołąbeczki  A teraz wybaczcie ale widzę, że moja dziewczyna na mnie macha więc nie pozwolę jej czekać. Miłego dnia bracie-tylko pamiętaj o zabezpieczeniu.
Spędzili w szkole jeszcze dwie godziny. Gdy z niej wyszli Frank tak jak obiecał zabrał Gee na spacer.
-Chcę Ci pokazać gdzie najbardziej lubię spędzać czas.
Szli jakieś 20 minut. Całą drogę rozmawiali i śmiali się. Byli tak dobrze zgrani.
-Zamknij oczy.-poprosił Frank. 
Gerd zrobił co kazał. Poczuł, że chłopak łapie go za rękę i powoli gdzieś go prowadzi. Trwało to może z 5 minut. Oczywiście Gerard potknął się i dwa razy wylądował na ziemi ale w końcu udało im się dotrzeć do celu.
-Oto jesteśmy. Możesz już otworzyć oczy. To nasza ziemia obiecana.
Gee otworzył oczy. Tuż przed nim rozciągał się przepiękny staw z cudownymi, białymi liliami. Słońce odbijało się od tafli wody. Wokół był piękny zielony las. Słyszał śpiew ptaków. Było idealnie. Spojrzał na Franka. Jego oczy cudownie lśniły.
-Zdejmuj ciuchy i wskakuj do wody.-powiedział Frank i zaczął robić to co powiedział.
Gerard nie mógł odwrócić od niego wzroku. Był przepiękny. Jego delikatnie umięśnione ciało i zarysowany brzuch, jego gęste włosy i te cudowne tatuaże zdobiące jego ciało.
-Rusz się.-powiedział Frank i wskoczył do wody z wielkim pluskiem.
Gee poszedł w jego ślady. Wskoczył do wody i podpłynął do przyjaciela.
-Giń dziadu-zażartował Gerd i podtopił przyjaciela, który nie pozostał dłużny wygłupom towarzysza. Obaj świetnie się bawili. Wygłupiali się, krzyczeli i śmiali jak małe dzieci.
Nagle Frank zbliżył się do Gerarda. Poczuł jego ręce na swoich ramionach. Nie spuszczał wzroku z jego warg. Gee delikatnie przejechał po nich palcem. Były perfekcyjne. Zaczął powoli zbliżać głowę do głowy przyjaciela. W jego oczach widział strach i ekscytację. Podniecało go to. Ujął jego twarz w dłonie i z okropną namiętnością i pożądaniem wpił się w jego usta. Frank z początku nie wiedział co się dzieje ale zaczął oddawać pocałunek. Ich splecione języki walczyły o dominację. Gerard powoli zaczął dotykać ciała przyjaciela. Zjechał z pocałunkami na jego szyję. Frank cicho jęknął z podniecenia. Gee zaczął pieścić językiem ucho Franka, który coraz głośniej oddychał. I w tej jednej chwili Frank odepchnął Gerarda, który stał w wodzie jak oniemiały. Jego przyjaciel wybiegł z wody zebrał swoje ubrania i uciekł zostawiając oszołomionego i zawstydzonego Gee samego.

6 komentarzy:

  1. ale... ale dlaczego go odepchnął? było tak cudownie, a Frank musiał uciec... jak on tak mógł? biedny Gee...
    No, ale rozdział cudowny. Poprzedni też. Nie skomentowałam go, bo dopiero dzisiaj miałam czas przeczytać i już pojawił się następny.... xDD
    No nic, życzę weny ; ) cieszę się, że tak często dodajesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dziękuję-czuję się szalenie doceniona ;p Następny będzie jednak troszeczkę później ze względu na to że nie mam czasu go napisać :cc

      Usuń
  2. Dlaczego Franuś uciekł? ;< cieszę się, że Gerard wreszcie się odważył cokolwiek nie stanie się później. Oni są tacy cudowni, uwielbiam ich oboje <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przyjadę do Warszawy to moze ich spotkamy w gejowskim klubie^^ if u know what I mean^^

      Usuń
  3. Co to ma byc? A gdzie reszta ? Gdzie ciag dalszy .. ;-; no nie.. i ja mam spac spokojnie z niedokonczonym opowiadaniem? dziękuję ;-;

    OdpowiedzUsuń